środa, 29 lutego 2012

Wspólne życie

     Studiując we Wrocławiu też mieszkałam w akademiku. To jednak nie to samo co tutaj. Tu integracja następuję w pełni. Pominę już fakt, że wszyscy są dla siebie bardzo mili, a teraz gdy jestem chora odwiedzają mnie, pytają jak się czuję, przynoszą ze sobą piwo, żeby mi ulżyć w cierpieniu;) Ostatnio zauważyłam też, że bardzo popularne stało się wspólne gotowanie, czemu z Kasią nie mogłyśmy się oprzeć i przyrządziłyśmy przepyszną jajecznicę!







niedziela, 26 lutego 2012

HC Olomouc

     Ojojoj trzeba updateować bloga, bo Oleczek już się pewnie niecierpliwi;) Tak więc zapomniałam napisać, że w środę byłam na emocjonującym meczu hokeja Olomouc Vs. Jihlava, na zimnim stadionie. Warto się tam wybrać i zobaczyć. Świetna atmosfera, zimne piwo, pyszne kiełbaski, hranolky, a do tego vstupenky za jedyne 60 koron. 
     Towarzyszyli mi Vincent (Belgia) i Fabian (Niemcy). 

A no i trzeba dodać, że Olomouc wygrał 3:2.












Piwne buziole:*

środa, 22 lutego 2012

No dawaj, dawaj!

     Jakie Czechy są przepiękne. Bo gdzie indziej byłoby możliwe, żeby w jednym miejscu znajdował się pub i ścianka do wspinaczki? Myślę, że tylko tutaj. Więc... jakże mogliśmy z tej okazji nie skorzystać? 60 Kć i wspinasz się do woli. Co prawda ponieważ knajpa (9a) znajduje się w piwnicy, więc wysokość sufitu to zaledwie 3,5 m. Zaletą jest to, że dzięki temu nie potrzeba całego sprzętu i asekuracji, za to spada się na cudownie wielki i miękki materac.
     Oczywiście muszę tutaj zaznaczyć, że był to mój pierwszy raz, więc byłam mega beznadziejna;) Ale jestem uparta i ambitna, dlatego będę tam chodzić 2 razy w tygodniu i po czasie będę najlepsza!!!
     Tak. Powspinaliśmy się, wypiliśmy piwo, a idąc z Kaśką do szatni, przechodziłyśmy obok tajemniczych drzwi ze znaczkiem "zakaz wejścia". Tajemnica rozwiązała się gdy wychodziłyśmy. Z pomieszczenia wyszło kilku chłopaków ok. 20 lat, a razem z nimi wielka hasz-chmura. W zasadzie mnie to nie zdziwiło, bo zamawiając piwo przy barze, siedział tam też jakiś facet z laptopem, przeglądał facebooka, jak gdyby nigdy nic, a zaraz obok leżał przezroczysty woreczek z marihuaną. No kocham ten kraj:)

Na zdjęciach Kasia (Polska), Fabian (Niemcy) i Davide (Włochy).
Scotta (Anglia) chyba nie udało się uwiecznić.
















wtorek, 14 lutego 2012

Walentynki na Neředíně

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI WALENTYNEK!!!

     Z okazji 14. lutego postanowiliśmy zorganizować walentynkową pocztę. Z początku ludzie dziwnie na nas patrzyli, ale po tym jak wczoraj sami przeszliśmy po wszystkich mieszkaniach, dziś w moim pokoju było tłoczno. Erazmusi sami przychodzili żeby wrzucić list do skrzynki. A w przygotowania włączyło się mnóstwo ludzi z mojego bloku. Ponieżej fotorelacja.

 Nasze plakaty:)



Od lewej Audrey, Charlin i Laura z Francji

Marin i Kasia (narysowały delfina specjalnie dla mnie)

Przygotowywałyśmy plakaty i pudełko.


A OTO OWOC NASZEJ PRACY:









Ja też się postarałam i zrobiłam walentynki... artystyczne;)




A oto co wyciągnęłyśmy z pudła:





No i moje, te które dostałam. Wiszą nad łóżkiem <3



Bajuuuu:*:*:*

poniedziałek, 13 lutego 2012

Olo-Olo-O-lo-mouc

         Ok. Muszę przyzna z przykrością, że życie na erazmusie strasznie rozleniwia. Nasz dzień zaczyna się ok. godz. 14.00. Wszystkie nasze plany zwykle biorą w łeb. Przykładowo, Beata złapała jakieś przeziębienie już w dniu kiedy tu przyjechałam (środa). I każdego dnia powtarzała: "dziś muszę już zajśc do tej lekarny". No i cóż. Każdego dnia kończyło się to tak samo: "ech, chyba muszę obsępic kogoś z jakichś leków zanim zajdę jutro do lekarny". Tak samo ja, wciąż nie zapłaciłam za akademik, przez co nie mam internetu ani karty mieszkańca, już od przyjazdu chciałam wybrac się do centrum, żeby w końcu przekonac się jak wspaniały jest Olomouc. 

          Miałyśmy wyjśc o 13.00 i co? O tej porze dopiero zwlekłyśmy się z łóżka. I co prawda wybrałyśmy się na rynek, ale nie zdążyłam za wiele uwiecznic, bo zrobiło się ciemno. Ale przynajmniej znaleźliśmy VINOTEKU (naprawdę cudowna instytucja, jest ich tutaj na pęczki). Wypiliśmy w niej grzane wino. A! By the way był z nami jeszcze Grzegorz, Polak studiujący fil. polską w Katowicach. Wracając do winoteki. Leją tam wino z kija do plastikowych litrowych lub dwulitrowych butelek. I to za śmieszne pieniądze, ok 45 Kc za litr. A jest duży wybór i o dziwo nawet Francuzki je chwalą. Tylko powiedzcie mi, co na rynku robią żółwie???

         Pijąc wino, wpadliśmy na pomysł zrobienia dla Erazmusów poczty walentynkowej (bo przecież to lada dzień). Na początku ludzie byli sceptyczni, bo nie do końca rozumieli idee, ale potem sami zaangażowali się w przygotowania i teraz moje pudełko z ikei jest całe w serduszkach, delfinach i innych obrazkach. I co najważniejsze, jest pełne walentynek! Naprawdę nie spodziewałam się, że odniesie to taki sukces. Mam nadzieję, że jutro uda mi się wrzucic jakieś zdjęcia.

          Byłam też dziś na pierwszych zajęciach z powojennej literatury czeskiej. Jak się okazało będziemy na niej omawiac tylko twórczośc i postac Milana Kundery, więc będę specjalistą w tym temacie. I Kowalczyk miał rację (mój koordynator). Wykładowcy są super. Ten od literatury to totalny freak. Zajęcia są w pięknym, zabytkowym budynku. Muszę g obfocic. Ale może innym razem.

          Co już teraz mogę powiedziec o Erazmusie? Że jest tu świetna atmosfera. Ludzie są bardzo mili. A poznałam ich wielu. Poza tym, wspaniałe jest to, że nigdzie nie trzeba się spieszyc. All this, let's call it "paper work", Czesi mają trochę gdzieś. Można to załatwic kiedy tylko się chce. No i są bardzo wyrozumiali...
          Ok. kilka zdjęc. Jutro może coś z akcji "Valentine's card to someone U like!";)














A no i oczywiście cały czas nie ogarniam dlaczego pionowe zdjęcia wyświetlają się w poprzek. Ale najwyraźniej u mnie zawsze musi byc cos na odwrót... I tak, nie jest to master art, czasem są zruszane mniej lub bardziej, ale przecież chodzi o uchwycenie chwili...

Baju!:*